Archiwum luty 2019


lut 05 2019 MAMA MA WYCHODNE - czyli wypadzik mamuśki...
Komentarze (0)

Rano wstaję, ach dziś piątek!
Mąż obiecał mi wyjątek.
Kiedy wróci z pracy swojej
Przejmie dzieci z pieczy mojej.

Będę miała pół godziny,
Sama sobie bez rodziny.
O czym więc pamiętać muszę?
Bluzkę ulubioną suszę.

Nowa torba, nowe spodnie,
Dzisiaj ma mi być wygodnie.
Kiedy dzieci jeszcze spały,
Szorowalam już sandały.

Jeszcze makijaż zrobiłam,
Nawet mocno się zdziwiłam,
Trochę pudru, tuszu, szminki,
Nie poznaję kobiecinki!

Z lustra patrzy uśmiechnięta,
Ładna buzia wniebowzięta.
Dobra - koniec się strojenia,
Nastał czas dzieci pojenia.

Do sypialni biegnę szybko,
Cycki swe wyciągam gibko.
I już piją, a ja leżę,
Ach w swe szczęście coś nie wierzę.

Czas na dzienne rytuały,
Gdzieś ucieka brzdąc mój mały.
Starszy na nocniku siada,
Młodszy płatki swe zajada.

Już biegają po salonie,
Z ubrankami ja ich gonie.
Spacer, wózek i rowerek,
Trampolina, piłka, berek.

Dalszy ciąg szaleństwa w domu,
Obiad robię po kryjomu.
Jeszcze tylko trzy godzinki,
I uciekam od rodzinki.

Torba wisi spakowana,
Czeka na mnie już od rana.
Ale jestem podjarana,
Chociaż trochę niewyspana.

Jest! Mąż wrócił utrapiony,
Widzę bardzo jest zmęczony.
Czy da radę z dzieciakami?
Pół godziny z łobuzami?

Zerka na mnie znad talerza,
Klucze z auta mi powierza.
“Jedź kochanie, obiecałem,
Trzy kwadranse masz niecałe”.

Już mnie nie ma, drzwi zamykam,
Samochodem szybko zmykam.
Byle dalej od chałupy,
Do Biedronki na zakupy!

lut 01 2019 WIECZÓR Z NIMI - czyli nasza wieczorna zabawa...
Komentarze (0)

W tym tygodniu tacik wyjeżdża do pracy o godzinie 16.30. Zostajemy sami z chłopakami. Trochę zabawy, kolacja, kąpanie i do spania.


Tak sobie pomarzylam... A w realu...

17.30
Zima, na dworze już ciemno. Kilkumiesięczny Miki wstaje po swojej mega długiej piętnastominutowej drzemce i zaczyna swoje piski. Bębenki w uszach bolą. A dwuletni Fifi chce "tutu". Okej. Skoro obaj głodni biorę jednego i drugiego na kanapę, wyciągam dystrybutory mleka i piją.

17.40
Idziemy do pokoju z zabawkami. Wyciągamy kolejkę, potem auta, książeczki, klocki, grające laptopy i komórki. Jednocześnie zabawiam młodszego. I “trzecią ręką” sprzątam te zabawki, którymi już się nie bawimy.
17.55
Co? Myślałam, że będzie około 19.00.. Koniec zabawy. Sadzam dwulatka na nocniku. Z młodszym oglądamy książeczki.
18.00
Kładę malucha do kołyski. Płacze... Drze się, ale muszę starszemu wytrzeć tyłek. Skąd taka kupa?? Co ja mam w tym mleku, że oni robią takie kupska?
18.02
Wyciągam malucha z kołyski. Nie mogę wytrzymać tego ryku. Od razu nastaje cisza. Wyciągamy kartki, mazaki, kredki i kolorowanki. Coś bazgrzemy.
18.15
Po pokoju przeszedł huragan. Nie da się przejść. Idziemy do kuchni. Na biodrze mam przyklejonego Mikiego, Fifi wyciąga garnki. Bawimy się w gotowanie, orkiestrę i wandalizm.
18.20
Siadamy wszyscy na podłodze. Fifiemu wciskam serek... tylko to je. Młodszy narazie ma cycka.
18.30
Sadzam Starszego na kanapie, puszczam mu bajkę. Kąpie młodszego. Przychodzi starszy. Pomaga mi... łazienka zalana.

18.45
Boże jak ten czas się ciągnie. Niby wieczór, ale jeszcze tyle czasu do spania.
18.55
Dobra, niech będzie. Wyciągam grającą bramkę i piłkę. Jest zabawa. Mama z młodym na biodrze kontra dwulatek. Gramy.

19.20
Nie zdążyłam z nocnikiem. Na szczęście tylko siku. Przebieram starszaka. Wycieram podłogę.

19.22
Gramy dalej.

19.35
Wracamy do pokoiku. Zabawiam starszaka traktorami. Wracam do pokoju. Zgarniam
wszystko z podłogi do pudła. Ogarniam trochę kuchnię. Starszak przylazł. Przyniósł zabawki
na baterię bez baterii. Uzupełniamy puste dziury. Wszystko gra i jeździ.

19.55
Idziemy do sypialni. Włączam bajkę. Wyciągam cycki. Obaj się podpinają. Oglądamy.

20.15
Miki zasypia.

20.17
Falszywy alarm. Zostawiam Fifcia w łóżku, próbuje uśpić Mikiego w wózku.

21.10
Dostaję do głowy. Żaden nie śpi. Fifi kilka razy przeszedł się po chałupie, wyciągnął prawie
wszystkie zabawki, pomagał wozić wózek, co chwilę się na mnie wieszał. Miki albo się darł,
albo piszczał, albo zasypiał, a wtedy przychodził Fifi... i budził młodszego. Obu biorę do
łóżka i rozpinam bluzkę. Jednemu cycka, drugiemu cycka. Chwila ciszy.

21.35
Dalej piją i się wiercą. A ja śpiewam kołysanki.

22.05
Jeden śpi. Piąty raz jadę z repertuarem, byle drugi zasnął.

22.25
Śpią. Jeaaach. Nogi mają na mnie, trzymają mnie za cycki. Nie ruszę się, ale najważniejsze, że śpią. Budzę się. W sumie to budzi mnie ten z prawej strony. Wierci się. Musze mu szybko zapodac pierś, bo zacznie beczeć, obudzi brata, a wtedy to koniec. Usypianie zacznie się od początku. Udało się, zdążyłam. Zerkam na komórkę.... 22.40. Do kolejnej pobudki mam kilkanaście minut... byle jak najszybciej zasnąć.