Archiwum 25 stycznia 2019


sty 25 2019 MUSZTARDOWY CYCEK - czyli jak oduczam karmienia...
Komentarze (0)

Jak oduczyć prawie dwuletnie dziecko od piersi?

Hmm... tym bardziej, że kolejny maluch w
drodze. Poczytałam, przemyślałam... Ciężko. W naszym przypadku chyba nie da rady. Mój
mały cyckolub nie chce współpracować. Ale cóż, spróbujmy. Tłumaczenie, że mamusie bolą
piersi, że ma “siii”- albo nie ma mleczka nic nie daje. Trzeba przejść do działania.

Metoda numer jeden.
“Posmaruj pierś czymś ostrym”
Zainspirowana mamuśka, pełna nadziei zabiera się za szukanie w lodówce czegoś.... Co by to
mogło być? Jest! To będzie idealne.
Piersi nasmarowane musztardą, kładziemy się spać.
“Tutu tutu” - Fifi szarpie mnie za koszulkę.
“Ale mamusia tu ma siii i bleee”
“Tutu tutu”
No to proszę. Wiem, że go nie przekonam.
Fifi próbuje złapać sutka. Kręci się, zaczyna pluć. Po chwili zaczyna lizać. Widzę grymas na
twarzy. Ale młody nie poddaje się. Liże, pluje, znowu liże... czekam cierpliwie. Łapki się
kleją. Musztardę mam na całym ciele i na pościeli. Maluszek zaczyna płakać więc podsuwam mu
butelkę.
“Nieee” - wraca to lepiących cycków. Serce mi się kraje. Jestem za miękka, ale próbuję
przekonać go do butelki. Nie da rady. Butelką dostałam w nos i już leży na podłodze.
Po pół godzinie mam serdecznie dość. Wszystko się lepi. Ja wkurzona, młody wkurzony.
Idziemy się kąpać. Ubrania do pralki, zakładam nowe piżamy, zmieniam pościel. Młody
zmęczony się drze. Kładziemy się do łóżka.
“Może cytryną spróbuj” - tatuś próbuje nas wesprzeć dobrą radą?
“A zaje... ci?” - myślę, ale tylko na niego patrzę. Wystarczy. Zrozumiał i po cichu wycofał się.
Dobra, posmarowałam cycki jeszcze raz tą śmierdząca musztardą.
“Tutu tutu” - i znowu się zaczyna...
Powtórka z rozrywki trwa. Po co myśmy się przebierali?


W końcu Fifi zlizał całą musztardę i dorwał się do mleka.
“Mmmm ahhh mmmm” i ciągnie jakby nie pił z tydzień. Biedactwo. Żal mi go. Boże co ze
mnie za wyrodna matka? Pije i pije. Po chwili zasnął. Z uśmiechem na swojej pięknej,
umazanej od musztardy buzi.


Następnego wieczoru kładziemy się spać. Fifi zaczyna wspinać się na łóżko, ale chyba coś
sobie przypomniał. Pobiegł z powrotem. Pewnie przyniesie kolejny traktor, autko, albo wóz
strażacki do spania. Ale tym razem nie...
Młody wraca z... MUSZTARDĄ!!! laughing

sty 25 2019 Trochę o mnie...
Komentarze (0)

Cześć!


Mam na imię Monika. Jestem żoną pewnego pana P. i mamą dwójki wspaniałych urwisów. Filipek urodził się w 2015 roku, a Mikołajek w 2017.
Kiedy chłopcy pojawili się na świecie, moje życie całkowicie się zmieniło...
Ze zwykłych "ludziów" staliśmy się rodzicami - MAMUŚKĄ I TACIKIEM.

Nie ważne jak wyglądamy, nie ważne kim jesteśmy z wykształcenia, nie ważne co myślą o nas inni.

Ważne jaką rodzinką staliśmy się, od kiedy team Fifi and Miki przejął dowodzenie w naszym domu.

A ten blog to nasza codzienność - niezrozumiała, dziwna i często krytykowana przez społeczeństwo nie posiadające dzieci i mam nadzieję podobna i być może pocieszająca dla reszty mamusiek i tacików.

Z góry dziękuję za Wasze odwiedziny, wszystkie komentarze i porady.

Pozdrawiam wszystkie mamusie i tatusiów, a szczególnie Wasze cudowne dzieciaczki.

TAK! Wszystkie dzieci są wspaniałe, chociaż każdy taki inny :)

mamuskaitacik